recenzja – Test-Wędkarski.pl http://www.test-wedkarski.pl Testy sprzętu wędkarskiego, wędki, kołowrotki, zanęty, recenzje, sprzęt wędkarski Tue, 14 Nov 2023 11:06:36 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.5.31 Robinson Primera Pro Spin – baardzo żylasty test! http://www.test-wedkarski.pl/robinson-primera-pro-spin-baardzo-zylasty-test/ http://www.test-wedkarski.pl/robinson-primera-pro-spin-baardzo-zylasty-test/#comments Fri, 18 Dec 2015 08:11:26 +0000 http://www.test-wedkarski.pl/?p=1527 W dzisiejszym artykule, zgodnie z obietnicą, prezentujemy Wam żyłkę z górnej półki. Robinson Primera Pro Spin, bo o niej mowa, to nie tylko dobra alternatywa, dla bardzo drogich żyłek innych producentów, ale ze względu na właściwości – również świetny wybór na zimowe wyprawy nastawione na klenie, czy choćby okonie. Marcin sprawdził ją dla Was w […]

Artykuł Robinson Primera Pro Spin – baardzo żylasty test! pochodzi z serwisu Test-Wędkarski.pl.

]]>
W dzisiejszym artykule, zgodnie z obietnicą, prezentujemy Wam żyłkę z górnej półki. Robinson Primera Pro Spin, bo o niej mowa, to nie tylko dobra alternatywa, dla bardzo drogich żyłek innych producentów, ale ze względu na właściwości – również świetny wybór na zimowe wyprawy nastawione na klenie, czy choćby okonie. Marcin sprawdził ją dla Was w dwóch średnicach – 0,181 oraz 0,202mm. Zobaczcie sami, jak poradziła sobie w tym niełatwym teście. Zapraszamy!

PC120081

Na pierwszy rzut oka.

Żyłkę otrzymujemy nawiniętą bardzo równo, na przezroczystą szpulę i zapakowaną w pudełko z przezroczystego plastiku. W opisie, zamieszczony przez producenta na opakowaniu, znajdziemy standardowo  podaną średnicę, wytrzymałość na zerwanie określoną w kg. oraz długość odcinka nawiniętego na szpulę – w tym przypadku jest to 150m.

PC120083

Primera jest dedykowana prze firmę Robinson do metod spinningowych, co mocno podkreślono w postaci napisu PRO SPIN,  niemniej jak każda żyłka z wyższej półki cenowej, zastosowanie znajdzie również w metodach spławikowych, chociażby ze względu na dość szybkie tonięcie. Przy feederze jej atutem będzie z kolei słaba widoczność pod wodą.

PC120113

Na kartonowej wkładce umieszczonej w pudełku dodatkowo podano informację o dostępnych średnicach Primery Pro Spin wraz z wytrzymałością, przypisaną do każdej ze średnic w postaci tabelki. Opisano też i przedstawiono zalecane węzły, które maja zapewnić największą wytrzymałość w przypadku Primery. To bardzo wygodne rozwiązanie, które nie tylko umożliwia użytkownikom dobór odpowiedniego węzła ale również, zabezpiecza ich przez ewentualną, bolesną stratą ryby czy przynęty. Kolor żyłki określiłbym na przezroczysty z zielonkawym odcieniem.

Technologia i teoria

Producent podaje że żyłka została wykonana w myśl unikalnej, Japońskiej myśli technicznej. Polega ona na tak zwanej „potrójnej kompozycji” czyli w skrócie – umieszczenie nieelastycznego rdzenia w elastycznej powłoce, pokrytej dodatkowo warstwą ochronną. Z zamysłu ma to zapewnić żyłce pożądane przez wszystkich wędkarzy parametry, takie jak wytrzymałość, małą rozciągliwość i odporność na uszkodzenia. Pozostało sprawdzić to nad wodą…

PC120102

Primera w praktyce

Żyłka w pierwszym kontakcie wydaje się sztywna, jednak nie przypomina struny i nie zachowuje kształtu. Po rozwinięciu kawałka ze szpuli i delikatnym naciągnięciu palcami jest prosta. Nie mamy więc efektu sprężyny, który moim zdaniem skreśla żyłkę już na starcie. Ta, tylko pozorna, sztywność Primery, przekłada się za to bardzo pozytywnie na jej rozciągliwość i wytrzymałość – niezwykle trudno ją rozciągnąć lub zerwać w rękach, biorąc pod uwagę wytrzymałość podaną przez producenta dla średnicy 0,181mm na 4,80 kg. Prędzej przetniemy sobie skórę na palcach nim zerwiemy lub rozciągniemy Primerę, co świadczy o niej co najmniej dobrze.

IMG_0063

Aby przetestować Primerę Pro Spin w akcji, zabrałem ją ze sobą na kilkanaście wypadów, łącznie ok. 35-40 godzin ciągłego łowienia w różnych warunkach, w temperaturach od +10 do -2 stopni C. Poligonem była zarówno nizinna Warta o niezbyt czystej wodzie jak i czyste, małe rzeczki o górskim charakterze z mnóstwem zaczepów, kamieni, korzeni i innych trudnych sytuacji, dających z pewnością każdej żyłce w kość.

Pierwszą cechą na jaką zawsze zwracam uwagę przy każdej nowej żyłce jest podatność na skręcanie. Primera pod tym względem wypada na „dobry z dużym plusem” – używając woblerów, wahadłówek i obrotówek nie udało mi się doprowadzić do jej skręcenia się, w sposób który utrudniłby mi łowienie.

PC120087

Żyłka za każdym razem ładnie i równo, układa się na szpuli i nie ma tendencji do uciekania z niej samowolnie, po otwarciu kabłąka. Mimo dość niskich temperatur Primera nadal zachowuje swoją elastyczność i nie sztywnieje zbytnio nawet kiedy temperatura spada poniżej zera.

Aby jednak sprawdzić żyłkę pod każdym kątem, postanowiłem zastosować inne węzły, niż zalecane przez producenta. Tym sposobem nie odniosłem wrażenia, aby miało to wpływ na wytrzymałość Primery, w tym newralgicznym miejscu każdego zestawu. Problemem jest jednak zaciśnięcie niektórych węzłów, np. popularne Palomar czy Half Blood wymagają naprawdę dokładnego zwilżenia przed zaciśnięciem. Nie jest to w mojej opinii żaden minus, a wręcz przeciwnie – Primera trzyma na praktycznie każdym węźle jak zaspawana.

IMG_7033

Niska rozciągliwość przekłada się na dobre wyczuwanie brań i skuteczne zacięcie ryby.
Prawie przezroczysta Primera jest bardzo słabo widoczna w wodzie i długo zachowuje te właściwości, nie szarzeje i nie mętnieje nawet, w niezbyt klarownej wodzie. Pierwsze godziny wędkowania i pierwsze wrażenia pokazały niemal idealną żyłkę, w bardzo przystępnej cenie.

Oczywiście, już po kilkunastu godzinach łowienia, parametry żyłki nieco spadły – zmniejszyła się wytrzymałość i łatwiej było ją uszkodzić czy przetrzeć, na ostrych kamieniach czy zaczepach. Przypominam jednak, że mówimy tu o żyłce średnicy 0,18-0,20mm – spadające parametry nie oznaczają więc, że Primera zaczyna rwać się w palcach – nadal jest w pełni użytkowa, jednak już nie prezentuje takiego poziomu jak po wyjęciu z pudełka i nawinięciu na szpulę.

IMG_0606 (2)

Podsumowanie

Żyłka Primera Pro Spin firmy Robinson jest przyzwoitą żyłką w rozsądnej cenie. Szeroka oferta średnic pozwoli na łowienie zarówno okonków na super delikatne zestawy jak i większych ryb na przynęty konkretnych rozmiarów. Minusem jest stosunkowo szybka utrata początkowych parametrów, którą rozwiązać może albo bardzo ostrożne łowienie, albo korzystanie z naprawdę klasowych wędzisk o szerokiej przelotce startowej i porządnych, wielołożyskowych kołowrotków, o płytkiej szpuli i dużym przełożeniu. Dla wędkarzy łowiących dużo i często na sprzęt średniej klasy, konieczna może się okazać wymiana po kilkunastu pełnych dniach nad wodą. Jest to więc dobra żyłka dla zawodników (idealna wręcz na jedno lub dwudniowe zmagania) oraz dla osób, które łowią w mniej rwących strumieniach – na średnich i dużych rzekach nizinnych.

Artykuł Robinson Primera Pro Spin – baardzo żylasty test! pochodzi z serwisu Test-Wędkarski.pl.

]]>
http://www.test-wedkarski.pl/robinson-primera-pro-spin-baardzo-zylasty-test/feed/ 28
Robinson Cortez Zander Jig http://www.test-wedkarski.pl/robinson-cortez-zander-jig/ Mon, 19 Oct 2015 13:37:49 +0000 http://www.test-wedkarski.pl/?p=1310 Wędka warta każdej wydanej złotówki – tak w skrócie brzmi nasz werdykt o kiju, z najnowszej serii Robinsona – modelu Cortez Zander Jig Nano Core. Jeśli jednak jesteście ciekawi powodów, dla których opinia nasza przyjęła taki a nie inny kształt, zapraszamy do zapoznania się z poniższą recenzją, którą wystawiamy po 4 miesiącach intensywnego korzystania. Zapraszamy. […]

Artykuł Robinson Cortez Zander Jig pochodzi z serwisu Test-Wędkarski.pl.

]]>
Wędka warta każdej wydanej złotówki – tak w skrócie brzmi nasz werdykt o kiju, z najnowszej serii Robinsona – modelu Cortez Zander Jig Nano Core. Jeśli jednak jesteście ciekawi powodów, dla których opinia nasza przyjęła taki a nie inny kształt, zapraszamy do zapoznania się z poniższą recenzją, którą wystawiamy po 4 miesiącach intensywnego korzystania. Zapraszamy.

IMG_9587Charakterystyka ogólna

Seria Cortez obecna jest na rynku on dobrych kilku lat. Przez cały ten czas, cieszyła się dużą popularnością wśród polskich wędkarzy. W 2015 roku, firma zdecydowała się jednak odświeżyć ją pod każdym możliwym względem – pojawił się nie tylko nowy design, ale też zupełnie nowe wykonanie, przy użyciu tak zwanej nano-technologii.

IMG_9612

W ofercie znajdziemy zaledwie 10 modeli, przeznaczonych do łowienia najpopularniejszych gatunków ryb drapieżnych, takich jak szczupak, sandacz, okoń czy pstrąg. W naszej opinii, jest to dobre posunięcie ze strony producenta, ponieważ nie wprowadza wśród konsumentów zbędnego chaosu przy wyborze nowego kija spinningowego.

IMG_9588

Wszystkie wędziska z tej serii, wykonano z grafitu o podwyższonej sztywności – 70mln PSI. Wpływa to pozytywnie zarówno na ich pracę, jak i trwałość. Całości dopełniają klasowe przelotki SIC oraz specjalnie wyprofilowana, wygodna korkowa rękojeść.

Budowa

Robinson Cortez Zander Jig to klasyczne, 2-składowe wędzisko spinningowe, dedykowane przede wszystkim do łowienia z łodzi. Długość 2,25m sprawia jednak, że przy odrobinie wprawy, świetnie sprawdzi się również na rzece, gdy łowimy z główek i większych fałd, wchodzących w główny nurt.

IMG_9609Dzięki wklejanej, pełnej szczytówce, świetnie sprawdzi się przy z opadu. Ciężar wyrzutowy 4-32g, pozwala z kolei, na korzystanie z większości klasycznych przynęt, w tym również cięższych sliderów, przez co wędka ta, aspiruje do miana uniwersalnego kija na sandacze, szczupaki czy okonie.

IMG_9619Jak przystało na wysokiej klasy wędzisko, Corteza wyposażono w 9 przelotek. Wszystkie posiadają pierścienie SIC, oraz są podparte na cieniutkich, lecz wytrzymałych stopkach.

IMG_9621Rękojeść, tak jak wspomnieliśmy już na początku, ma bardzo klasyczny wygląd. Wykonano ją z korka oraz pianki. Przy tym, zadbano o to, by dolnik był stosunkowo krótki, co przy niewielkiej wadze pozwala, na szybkie i agresywne podbijanie przynęty.

IMG_9594Wykonanie

Wędkę Cortez Zander Jig, podobnie jak wszystkie kije z tej „odświeżonej” serii, wykonano z grafitu o wysokim współczynniku sztywności. Przekłada się to na świetną pracę tego kija, do czego wrócimy jeszcze nieco niżej. Póki co dajemy plus tylko ze względu, na dużo większą trwałość samej wędki i odporność na urazy mechaniczne.

IMG_9607Zander Jig wykonano z dużą dbałością o detale. Wrażenie robi zwłaszcza sposób, w jaki położono przelotki  – w jednej, prostej linii, z milimetrową wręcz precyzją. Nie można również przyczepić się do omotek które – choć zapewne kręcone maszynowo, są zalane lakierem równo i bez najmniejszych zacieków.

IMG_9613Uchwyt kołowrotka, w tym również nakręcana od góry, dociskająca go cześć rękojeści, bardzo ciasno trzymają młynek i usztywniają całą konstrukcje, nadając wędkarzowi dodatkowego poczucia, solidności trzymanego w rękach sprzętu.

IMG_9597

IMG_9600Niestety, wędki nie wyposażono w oczko do podhaczania przynęt. To naszym zdaniem spory błąd – po pierwsze dlatego, że znacznie utrudnia to życie podczas wędkowania, po drugie zaś jest to niebezpieczne dla dłoni, o czym można przekonać się już po pierwszym dniu łowienia. Pozostaje więc wczepiać przynętę w stopki przelotek, lub rękojeść. Zarówno w pierwszym jak i drugim przypadku, ucierpi lakier lub korek. Szkoda.

IMG_9589(Na szczęście na rynku można nabyć uchwyty na przynęty dla wędek, niewyposażonych fabrycznie w oczko. Polecamy je nie tylko w tym przypadku).

Na koniec jeszcze jednak uwaga do wykonania. Rękojeść stworzono z prawdziwego korka (nie z jakiejś śmiesznej okleiny). Już od nowości posiada on wyszczerbienia, które choć nawet fajnie wyglądają, w późniejszym czasie mogą prowadzić do wykruszania się rękojeści. Czy tak będzie? Po 4 miesiącach nie zauważyliśmy niczego niepokojącego. Jest to jednak wędka na długie lata, mamy więc nadzieję, że rękojeść dzielnie zniesie próbę czasu.

IMG_9596Design

Cortez Zander Jig należy do tej grupy wędek, której główny atut tkwi w pracy, a nie w wyglądzie. Nie oznacza to jednak wcale, że nie jest ona ładna – klasyczne wykonanie, w połączeniu z korkową, profilowaną rękojeścią urzeknie każdego fana spinningu. Dodatkowo, ultra-smukły blank, lakierowany na grafitowy kolor, nadaje wędce agresywnego wyglądu. Po prostu widać po niej już na pierwszy rzut oka, że została stworzona do szybkiej i precyzyjnej pracy.

IMG_9602Omotki przelotek wykonano ze srebrnej nici, i pokryto lakierem bezbarwnym. Świetnie prezentują się one, na tle ciemnego lakieru.

IMG_9610Grafika w nowych modelach Cortez jest prosta, żeby nie rzec, wręcz okrojona. Bardzo dobrze. Na blanku znajdziemy tylko niezbędne informacje o nazwie modelu, serii i ciężarze wyrzutowym, podane w prostej i przejrzystej formie.

Miła dla oka jest również wstawka w dolniku – srebrny pierścień, a pod spodem efektowna grafika, zalana kauczukiem. Niby drobny detal, a jednak nadaje on wędce jeszcze więcej uroku.

IMG_9592Nad wodą

Cortez Zander Jig prezentuje akcję bardzo szybką, typowo szczytową. Podczas holu natomiast, pracuje na pełnej długości blanka. Czuła szczytówka idealnie pokazuje moment osiągnięcia dna przez naszą przynętę oraz brania, zarówno małych jak i większych ryb.
Blank rewelacyjnie przenosi brania, więc łowić możemy praktycznie z zamkniętymi oczami, zdając się tylko i wyłącznie na właściwości wędki.

IMG_9605Jak zapewne zauważyliście, zakres ciężaru wyrzutowego jest dość szeroki. Wędka rzeczywiście radzi sobie zarówno z lekkimi przynętami okoniowymi, ważącymi po kilka gramów, jak i z ciężkimi i dużymi gumami, woblerami czy obrotówkami. Co natomiast istotne, w przypadku niewielkich przynęt czucie jest dość słabe. Stąd też, Zander Jiga polecamy raczej do łowienia na przynęty ważące od 8g wzwyż, z tą uwagą, że w razie potrzeby można pokusić się o założenie czegoś lżejszego, jeśli wymaga tego sytuacja.  W drugą stronę, jest natomiast lepiej – kilkukrotnie zdarzyło nam się łowić na jerki i slidery o masie 40 gramów. Wędka radziła sobie z nimi dzielnie, posyłając je bez problemu na spore odległości.

IMG_9603Rękojeść została wykonana precyzyjnie, dzięki czemu dobrze leży w każdej, dużej jak i małej, dłoni. Dolnik mógłby być natomiast nieco krótszy – Cortez dawałby wtedy lepsze podbicie. Wyważenie leży jednak na dobry poziomie i ciężko byłoby się do niego przyczepić. Środek ciężkości wypada idealnie w miejscu mocowania kołowrotka, co przy stosunkowo niedużej długości samego kija sprawia, że nie leci on na „pysk” nawet przy korzystaniu z lekkich kołowrotków.

IMG_9615Cena

Cortez Zander Jig kosztuje około 400 złotych. Jak na wędkę wysokiej klasy, nie jest to cena wygórowana – zwłaszcza jeśli zwrócimy uwagę, na jej uzbrojenie i sposób wykończenia. Na temat konkurencyjności można by dyskutować dość długo, w naszej opinii jednak, przy tak przystępnej cenie, jest to jedna z lepszych wędek na naszym rynku. Warto nadmienić również, że komplecie otrzymujemy wygodny i estetyczny pokrowiec, uszyty z szybkoschnącego materiału.

IMG_9627Podsumowanie

Cortez Zander Jig od początku przypadł nam do gustu, jednak nasze serca podbił dopiero po pewnym czasie, gdy zdążył wykazać się zarówno na rzece, jak i na jeziorze. Wrażenie robi przede wszystkim ogromny zapas mocy, którego zwyczajnie nie da się spodziewać po tak smukłym i cienkim blanku. W połączeniu z dobry rezonansem, czyni to Corteza wędką wręcz idealną, do łowienia sandaczy czy szczupaków z opadu.  Stare Cortezy sprzed kilku lat, mogły tylko pomarzyć o tak dobrych parametrach.

Wykonanie i uzbrojenie nadają tej wędce charakteru kija profesjonalnego. Przelotki SIC gładko prowadzą zarówno żyłkę, jak i plecionkę, wpływając tym samym, na mniejsze jej skręcanie, oraz lepszy nawój na szpuli kołowrotka.

IMG_9626Choć producent dedykuje to wędzisko osobom, łowiącym z łodzi, w naszej opinii Cortez sprawdza się dobrze także podczas bardzo agresywnego spinningowania z brzegu. Stoi za tym optymalna długość (2,25m) oraz dobra praca szczytowa.

Polecamy ją każdemu, kto łowi przede wszystkim z użyciem przynęt miękkich, i preferuje finezyjne ich prowadzenie. Cortez Zander Jig z pewnością przypadnie Wam do gustu. Przy okazji, poradzi sobie również z ciężkimi wahadłówkami czy sliderami, nawet w średniej wielkości, nizinnej rzece. Choć nie przepadamy za tym określeniem, tym razem powiedzieć to musimy – Cortez Zander Jig to kij na wskroś uniwersalny.

IMG_9598

IMG_9584

Z Cortez Zander Jig korzystaliśmy również, podczas kręcenia testu echosondy Deeper. Jak sobie poradziła? Zobaczyć to możecie pod poniższym linkiem:

Artykuł Robinson Cortez Zander Jig pochodzi z serwisu Test-Wędkarski.pl.

]]>
Kołowrotek VDE-R Match 308 http://www.test-wedkarski.pl/kolowrotek-vde-r-match-308/ Mon, 20 Jul 2015 18:20:55 +0000 http://www.test-wedkarski.pl/?p=877 Testy sprzętu wędkarskiego spływają do nas z wielu stron 🙂 W dzisiejszym artykule Łukasz – prowadzący swojego bloga na stronie www.rybazpojezierza.pl – postanowił podzielić się z Wami wrażeniami, z użytkowania kołowrotka VDE-R Match 308. Zapraszamy do lektury.  Decydując się na zakup kolejnego młynka matchowego sugerowałem się przy jego wyborze parametrem wysokiego przełożenia. Szczerze nie było […]

Artykuł Kołowrotek VDE-R Match 308 pochodzi z serwisu Test-Wędkarski.pl.

]]>
Testy sprzętu wędkarskiego spływają do nas z wielu stron 🙂 W dzisiejszym artykule Łukasz – prowadzący swojego bloga na stronie www.rybazpojezierza.pl – postanowił podzielić się z Wami wrażeniami, z użytkowania kołowrotka VDE-R Match 308. Zapraszamy do lektury. 

Decydując się na zakup kolejnego młynka matchowego sugerowałem się przy jego wyborze parametrem wysokiego przełożenia. Szczerze nie było łatwo ustrzelić konkretny model w niskim segmencie cenowym. Na szczęście firma Robinson wprowadziła na rynek w 2015 roku model VDE-R Match.

SAM_3703

Kołowrotek Robinson VDE-R Match oferowany jest w dwóch rozmiarach 208 oraz 308. Lekka grafitowa konstrukcja osłania mechanizm oparty na 8 łożyskach , w tym jednym oporowym. Przekładnia typu „high speed” z wysokim przełożeniem 6,2:1 sprzyja holowaniu z dużych odległości w szybkim tempie. A dołączona aluminiowa matchowa szpula sprawia, że mamy w zasięgu ręki wzorcowy kołowrotek spławikowy.

SAM_3682

Dane techniczne

W komplecie zamieszczono tylko jedną i do tego grafitową szpulę zapasową. Jest to nagminnie praktykowane przez producentów i niestety jest standardem na rynku. To pierwszy niewielki minus tego kołowrotka. Drugim z kolei nieudogodnieniem po zakupie jest nawój żyłki, który z fabrycznie założoną podkładką pod szpulą jest stożkowy, wygląda to nieestetycznie. Na szczęście jej usunięcie niweluje problem w 100% i nawój jest bez większych zastrzeżeń. Nad wodą problemów z plątaniem oraz wciąganiem żyłki pod szpulę nie odnotowałem ani razu. Zarówno szpula główna jak i zapasowa mieszczą tą samą ilość żyłki. W rozmiarze 208 pomieści 150 m żyłki 0,18 mm, natomiast w 308, 150m żyłki 0,25 mm. Moim zdaniem w wersji 308 jest ona za głęboka do matcha. Trzecim minusem, w gruncie rzeczy nie mający zupełnego wpływu na jego walory użytkowe są błędne oznaczenia na szpuli dotyczące ich pojemności. Najwyraźniej to błąd powstały jeszcze w fabryce w Chinach. Przy przełożeniu 6,2:1 na jeden obrót korbką nawiniemy około 88-89 cm linki. Waga młynka w rozmiarze 308 z wypełnioną aluminiową szpulą wynosi 279 gram.

SAM_3731

SAM_3723

Jakość i wykonanie

Kołowrotek Robinson VDE-R Match nie wyróżnia się niczym nadzwyczajnym w kwestii zastosowania materiałów. Lekka grafitowa konstrukcja w odcieniu efektownej zieleni i czerni usztywnia całość perfekcyjnie. W standardzie młynek posiada wzmocniony, rurkowy kabłąk, ergonomiczny i antypoślizgowy uchwyt korbki typu „soft rubber”. W skrócie modelowe zestawienie podzespołów w tej klasie kołowrotków. W odróżnieniu od innych testów, postanowiłem kolejny raz zajrzeć do serca maszynki, upewnić się czy producent zamiast łożysk nie zastosował plastikowych tulei, które diametralnie obniżają żywotność kołowrotka. Po zdjęciu obudowy od razu widzimy zanurzony w smarze mechanizm przekładni. Pokrywy dobrze ją dociskały a łożyska znajdują się w odpowiednim miejscu. W każdym razie po tej operacji mam pewność, że nie użyto w nim słabych, szybko zużywających się plastikowych elementów. Gwarantuje to znacznie większą żywotność kołowrotka.

SAM_3716

SAM_3706

Praca

VDE-R Match pracuje płynnie bez oporów i zakłóceń aczkolwiek do „maślanej” pracy znanej z młynków dalekowschodniego producenta troszkę brakuje. Plusem jest hamulec którego zakres regulacji od najmniejszego do największego oporu możemy kontrolować jednym obrotem pokrętła o 360 stopni. Jego pracę testowaliśmy na prywatnym łowisku z dużą populacją 2-3 kg karpi. Podczas testów linkę oddawał równomiernie, nie szarpał, nie zacinał się. Samo pokrętło jest wygodne i dobrze wyprofilowane. Bardzo głośna terkotka nadaje mu swoistego charakteru.

SAM_3666

Podsumowanie

Kołowrotek Robinson VDE-R Match 308 to dobrze wykonana konstrukcja, konkurencyjna w segmencie niedrogich młynków ukierunkowanych dla zwolenników metody matchowej. Możemy go nabyć już za około 145 zł. Na samym początku osobiście zawiodłem się na nawoju linki, jednakże szybko znalazłem tego przyczynę i sądzę, że każdy z nabywców jest w stanie szybko zniwelować tą niedogodność poprzez usunięcie podkładki spod szpuli. Pomimo kilku drobnych minusów, które są rzeczą naturalną w tym sektorze kołowrotków, stawiam dużego plusa za brak plastikowych tulejek w mechanizmie. Moim zdaniem Robinson VDE-R Match 308 jest wartym uwagi młynkiem, który oferuje dobry stosunek jakości do ceny. I dlatego właśnie, mogę polecić go innym wędkarzom.

Łukasz Zieliński
www.rybazpojezierza.pl

Artykuł Kołowrotek VDE-R Match 308 pochodzi z serwisu Test-Wędkarski.pl.

]]>
Sygnalizator Robinson Carbonic SQ http://www.test-wedkarski.pl/sygnalizator-robinson-carbonic-sq/ Mon, 20 Jul 2015 07:18:49 +0000 http://www.test-wedkarski.pl/?p=865 Na ile sygnalizator elektroniczny okazuje się pomocny przy metodzie gruntowej? Naszym zdaniem, jest to gadżet niezbędny, ułatwiający w ogromnym stopniu wędkowanie. I już na wstępie uspokajamy  – nie trzeba od razu kupować rozbudowanych, karpiowych zestawów w centralką, pakowanych w eleganckie walizki podnoszące cenę. Do wygodnego wędkowania z elektroniką, wystarczy dobrej jakości, komplet dwóch lub trzech […]

Artykuł Sygnalizator Robinson Carbonic SQ pochodzi z serwisu Test-Wędkarski.pl.

]]>
Na ile sygnalizator elektroniczny okazuje się pomocny przy metodzie gruntowej? Naszym zdaniem, jest to gadżet niezbędny, ułatwiający w ogromnym stopniu wędkowanie. I już na wstępie uspokajamy  – nie trzeba od razu kupować rozbudowanych, karpiowych zestawów w centralką, pakowanych w eleganckie walizki podnoszące cenę. Do wygodnego wędkowania z elektroniką, wystarczy dobrej jakości, komplet dwóch lub trzech sygnalizatorów. W dzisiejszym artykule, po krótce, przedstawimy Wam dobry i niedrogi, sygnalizator Carbonic SQ firmy Robinson.

IMG_1202

Zacznijmy od najważniejszego elementu, a więc ceny. Nie jest to produkt profesjonalny (choć powinien spełnić oczekiwania również niejednego karpiarza). Stąd, zapłacimy za niego jedynie około 25-30zł. Do tego, doliczyć należy cenę baterii, które polecamy kupować przez internet, robiąc przy tym zapas na cały sezon. Tym sposobem, całkowity koszt użytkowania powinien zamknąć się w granicach 15zł rocznie, w zależności od tego, jak często pojawiacie się nad wodą.

IMG_7014

Główną zaletą Carbonic SQ jest według nas, rzadko spotykana w modelach za tą cenę, możliwość podpięcia swingera oraz uszczelnienie, gwarantujące bezawaryjną pracę, nawet w obfitym deszczu. Ba, kilkukrotnie zdarzyło nam się zafundować mu krótką kąpiel w jeziorze, którą zniósł dzielnie i która, nie odbiła się w najmniejszym stopniu na jego pracy.

IMG_7146

Warto również podkreślić, wyposażenie w dwie, duże i widoczne zarówno w dzień jak i w nocy diody LED, świecące w kolorach zielonym oraz czerwonym. W połączeniu z czteropoziomową regulacją zarówno głośności urządzenia, jak i tonu, wydawanego przez nie dźwięku, istnieje naprawdę minimalna szansa na to, że uda Wam się przegapić branie. Jeśli jednak Wasz sen okaże się twardszy, niż sądzimy,  bądź też zdarzy się Wam być na tyle zajętymi, że sygnał Carbonica nie dosięgnie Waszych uszu, o fakcie tym poinformuje was dioda LED pamięci brań.

IMG_1230

Wykonanie stoi na wysokim poziomie, jak na produkt za tak niewielkie pieniądze. Oczywiście – poza gwintem mocowania, nie znajdziemy w Carbonicu zbyt wiele metalu, o ile znajduje się on tam w ogóle. Niemniej, osobiście nie widzimy lepszej propozycji na rynku, porównując ten produkt chociażby do sygnalizatorów Jaxona, których jakość wykonania, zwłaszcza w tańszych modelach, jest wątpliwa, a i cena pozostawia w ich wypadku wiele do życzenia.

IMG_1215

Jedyną rzeczą, do której chcielibyśmy się przyczepić, jest otwór na wędkę, który w naszej opinii jest zbyt wąski. O ile więc, karpiówkę czy feedera o smukłym blanku, zamontujemy na nim bez problemu, o tyle grubszą wędkę, do połowów gruntowych, musimy umiejscowić w nim często, w okolicy części szczytowej, co zupełnie niepotrzebnie obciąża jej konstrukcję.

IMG_1218

Podsumowując – ogólny stosunek ceny do jakości jest rewelacyjny, zwłaszcza, że jest to jeden z tańszych sygnalizatorów na naszym rynku. Szczerze polecamy.

Artykuł Sygnalizator Robinson Carbonic SQ pochodzi z serwisu Test-Wędkarski.pl.

]]>
Test kołowrotka Okuma Ceymar FD30 http://www.test-wedkarski.pl/test-kolowrotka-okuma-ceymar-fd30/ Wed, 08 Jul 2015 19:37:58 +0000 http://www.test-wedkarski.pl/?p=836 Dzięki uprzejmości Design Fishing – dystrybutorowi firmy Okuma na polski rynek, mieliśmy okazję przetestować dla Was kołowrotek Okuma Ceymar FD 30. Nasze wrażenia ogólne, jak z resztą później sami się przekonacie, są dobre choć, początki naszej przygody z tym kołowrotkiem, nie zapowiadały się wcale tak kolorowo… Opis ogólny Kołowrotek Okuma Ceymar to typowa maszynka spinningowa, […]

Artykuł Test kołowrotka Okuma Ceymar FD30 pochodzi z serwisu Test-Wędkarski.pl.

]]>
Dzięki uprzejmości Design Fishing – dystrybutorowi firmy Okuma na polski rynek, mieliśmy okazję przetestować dla Was kołowrotek Okuma Ceymar FD 30. Nasze wrażenia ogólne, jak z resztą później sami się przekonacie, są dobre choć, początki naszej przygody z tym kołowrotkiem, nie zapowiadały się wcale tak kolorowo…

8

Opis ogólny
Kołowrotek Okuma Ceymar to typowa maszynka spinningowa, która za sprawą swoich całkiem niezłych parametrów, radzi sobie również w innych popularnych metodach, chociażby przy odległościówce czy lekkim pickerze. Wyposażono ją w 8 sprawnie działających, w naszej opinii, łożysk, oraz cały zestaw opatentowanych przez Okumę systemów, takich jak PEG, RES II czy EFR. Ceymar występuje w trzech wielkościach – 25, 30 oraz 35 – wszystkie  dysponują przełożeniem 5,0:1.

  • 25-tka dedykowana jest łowieniu kleni, pstrągów czy okoni. Ze względu na niewielkie rozmiary, powinna najlepiej z tej trójki, sprawdzić się przy spławiku
  • 30-tka  – czyli model przez nas testowany – to młynek do średniego spinningu z użyciem lżejszych (do 15g) główek jigowych, niewielkich wahadłówek czy woblerów. Sprawdzi się przy połowie szczupaków, sandaczy i boleni w wodach stojących, oraz kleni i jazi w dużych rzekach.
  • 35-tka – ją sugerowalibyśmy tym, którzy łowią głównie w rzekach bądź głębokich jeziorach z użyciem cięższych przynęt, w tym również jerków.

5

 

2

Pierwsze wrażenia
Jakież było nasze zaskoczenie, gdy Okuma dotarła do nas…! Ci z Was, którzy śledzą nasz profil na Facebooku, wiedzą już zapewne, o co nam chodzi. Kołowrotek otrzymaliśmy z umieszczoną już na szpuli żyłką. Nawój nas przeraził. Kołowrotek za blisko 200 złotych, nawijający linkę tak przeciętnie, żeby nie rzec – tragicznie.

10

Na nic zdały się kolejne przewijania, czy eksperymentowanie zarówno z żyłką jak i plecionką. Na szpuli, w każdym przypadku, powstawał niezbyt elegancki stożek.
Lekko zniechęceni, wybraliśmy się z nim nad wodę aby sprawdzić, jak w praktyce nawój przekłada się na pracę z tym kołowrotkiem. I tu wszystko się wyjaśniło, a nasze obawy, choć uzasadnione, okazały się w pełni niesłuszne…

4

Praca
Czas spędzony nad wodą z tym kołowrotkiem, to dla nas bajka. Płynna, bezszelestna i wyjątkowo lekka praca. Do tego świetne wyważenie, które w połączeniu z niewielką wagą tego młynka „odchudza” zestaw, przy jednoczesnym zachowaniu wrażenia solidności (Ceymar spisywał się w tej kwestii bardzo dobrze, montowany na aż 6 różnych kijach).

1

Minusem jest według nas hamulec w Ceymarze. Jak na kołowrotek spinningowy ma on, naszym zdaniem, zbyt szeroki zakres regulacji. Do tego wyjątkowo irytujący dźwięk terkotki który sprawia że odnosimy wrażenie, jakby cały kołowrotek miał się zaraz połamać w naszych dłoniach. Na plus zaliczamy natomiast samo pokrętło hamulca, które jest dość duże, dobrze wyprofilowane, a przez to również wygodne. Przy niewielkim rozmiarowo kołowrotku to bardzo ważna cecha, a odszukanie pokrętła w Ceymarze, w ferworze walki z rybą, nie stanowi problemu i znacząco ułatwia hol.

3

Wykonanie
To stoi na naprawdę dobrym poziomie. Z początku nie byliśmy przekonani do Ceymara ze względu na wspomniany wcześniej nawój. Jego jakość uznaliśmy za zaniedbanie i w tej kwestii, zdania nie zmienimy. Jednakże, biorąc pod uwagę, że nie przekłada się on na pracę kołowrotka i jednocześnie bacząc na inne aspekty wykonania tego kołowrotka, otrzyma on od nas dość dobrą ocenę.

Wszystkie elementy są spasowane jak należy. Grafitowy korpus nie wydaje z siebie żadnych dźwięków, nawet podczas pracy przy stosunkowo dużym obciążeniu.

Na metalowej korbce można wyczuć minimalny luz. Spowodowany jest on jednak pracą na łożyskach i nie ma nic wspólnego z jakimś problemem natury technicznej.

7

Ceymar punktuje u nas, za bardzo ciekawy i przemyślany wygląd rotora, który dzięki specjalnym wcięciom i szkieletowej budowie, znacząco wpływa na wagę kołowrotka, odejmując mu, na nasze oko, co najmniej 30 gramów (co przy kołowrotku spinningowym, jest świetnym wynikiem).

Podobny standard w kwestii wagi, znajdziemy przyglądając się „odchudzonej” za sprawą wcięć, aluminiowej szpuli typu V, która w modelu FD30, bez trudu nawija 210 metrów żyłki, o średnicy 0,20mm. Niestety… w standardzie otrzymujemy tylko jedną szuplę. To akurat naszym zdaniem błąd ze strony producenta, ponieważ przy tak uniwersalnym kołowrotku aż prosi się, o dołączenie drugiej, choćby i grafitowej, w zapasie. Koszty takiego przedsięwzięcia nie są wysokie, stąd decyzji firmy Okuma zupełnie nie rozumiemy. W każdym bądź razie, podczas testów, zapasowej szpuli nam bardzo brakowało.

9

Podsumowanie testu

Ceymar to dobrze wykonany i sprawnie działający, uniwersalny kołowrotek. Jak każda maszynka w tym przedziale cenowym, ma on swoje mocne i słabe strony. W kwestii wizualnej, najbardziej zaniepokoił nas nawój, jednakże bierzemy pod uwagę ewentualność trafienia nieudanego egzemplarza. W kwestii wykonania – w oczy kole brak jakiejkolwiek, drugiej szpuli.

Pomijając jednak te dwa aspekty musimy zauważyć, że Ceymar nad wodą radzi sobie bardzo dobrze.
Jego cena mogłaby być o jakieś 20% niższa, biorąc pod uwagę ofertę konkurencji. Niemniej, warto czasem dopłacić za coś sprawdzonego i niezawodnego. Okuma Ceymar jest naszym zdaniem kołowrotkiem wartym uwagi.

6

Komu polecamy (model FD30) ?

Przede wszystkim spinningistom, preferującym lżejsze i bardziej finezyjne odmiany tej metody. Ceymar w testowanym rozmiarze, sprawdzi się przy łowieniu szczupaków i sandaczy w niezbyt głębokich jeziorach, oraz pstrągów, kleni i jazi w rzekach takich jak Wisła, Odra czy Warta.

Ze względu na swoją wagę, nada się on świetnie również do metody odległościowej oraz bolońskiej. Warto jednak zastanowić się, czy dopłacać kilkanaście procent ceny jedynie za markę i ładny wygląd – wybór w tym wypadku to kwestia indywidualna. My jednak, chyba byśmy kupili…

MOCNE STRONY SŁABE STRONY
+ dobra jakość wykonania – brak zapasowej szpuli w komplecie
+ niewielka waga – hamulec o zbyt dużym zakresie pracy
+ płynna praca łożysk i przekładni – troszkę zawyżona cena
+ „uniwersalność”
+ świetny design
+ wygodny, piankowy uchwyt korbki
– brzydki, aczkolwiek nie wpływający
  na jakość pracy, nawój

Artykuł Test kołowrotka Okuma Ceymar FD30 pochodzi z serwisu Test-Wędkarski.pl.

]]>
Kołowrotek Robinson Mirage – oldschool w nowym wydaniu http://www.test-wedkarski.pl/kolowrotek-robinson-mirage-oldschool-w-nowym-wydaniu/ Sat, 20 Jun 2015 13:47:59 +0000 http://www.test-wedkarski.pl/?p=741 „Gdy otworzyłem pudełko i zobaczyłem Mirage, przypomniało mi się bowiem dzieciństwo i wiele wspaniałych chwil spędzonych nad wodą, związanych w głównej mierze ze starymi Prexerami czy moim ukochanym Dewarem. Czar ten oczywiście prysł dość szybko, za sprawą nieporównywalnie lepszej pracy tej maszynki – już po jednym obrocie korbką dotarło do mnie, że mam do czynienia […]

Artykuł Kołowrotek Robinson Mirage – oldschool w nowym wydaniu pochodzi z serwisu Test-Wędkarski.pl.

]]>

„Gdy otworzyłem pudełko i zobaczyłem Mirage, przypomniało mi się bowiem dzieciństwo i wiele wspaniałych chwil spędzonych nad wodą, związanych w głównej mierze ze starymi Prexerami czy moim ukochanym Dewarem. Czar ten oczywiście prysł dość szybko, za sprawą nieporównywalnie lepszej pracy tej maszynki – już po jednym obrocie korbką dotarło do mnie, że mam do czynienia z nowoczesnym i zaawansowanym technologicznie kołowrotkiem, który jedynie z pozoru mógłby tkwić na muzealnej półce.”

Zapraszamy na test kołowrotka Robinson Mirage. W dzisiejszym artykule, o swoich wrażeniach z jego użytkowania, opowie wam nasz redakcyjny kolega, Paweł.

Mirage

Charakterystyka ogólna
Mirage to nowość na 2015 rok w ofercie polskiego producenta. Ciężko w związku z tym, znaleźć dla niego bezpośrednie odniesienie, ale według mnie jest to kołowrotek, z tego samego segmentu co znany mi dobrze, niezawodny Robinson Quartz Pro Spin. Półka cenowa kołowrotka – zdecydowanie średnia. Przeznaczenie – typowy kołowrotek spinningowy, który w razie potrzeby sprawdzi się też przy spławiku czy lekkim feederze. Dostępny w dwóch wielkościach – 2010 oraz 3010 – obie dysponują przełożeniem 5,1:1.

Mirage 2

Garść danych technicznych
Mirage 3010 wyposażono w aż 10 wysokiej klasy łożysk, w tym jedno oporowe. Zapewniają one bardzo cichą, płynną pracę kołowrotka. Zarówno szpula główna, jak i zapasowa, pomieszczą 100 metrów żyłki o średnicy 0,30mm. To moim zdaniem optymalny wynik, dla tej wielkości kołowrotka – w większości sposobów łowienia, do których dedykowany jest ten model (przede wszystkim średni spinning) ta pojemność w zupełności wystarcza. Przy tym, nie dodaje to kołowrotkowi niepotrzebnej, dodatkowej wagi. Jeśli chodzi natomiast o plecionkę, udało mi się nawinąć na niego równe 100 metrów linki, o średnicy 0,23mm.

Mirage 3

W Robinson Mirage zastosowano sprężynę kabłąka o wydłużonej żywotności, choć akurat to rozwiązanie można uznawać już za standard, nawet w tańszych modelach tego, jak i innych producentów. Tradycyjnie, jak na rasowy kołowrotek spinningowy przystało, maszynkę tą wyposażono również w przedni hamulec.

Mirage 5

Wykonanie, jakość
Kołowrotek od Robinsona zrobił na mnie dobre wrażenie. Przy jego tworzeniu wykorzystano zarówno grafit jak i aluminium – szkielet stworzono z metalu, natomiast obudowę z węgla. To rozwiązanie świetnie się sprawdza, usztywnia bowiem niesamowicie całą konstrukcję, a przy tym pozwala jej zachować przyzwoite parametry wagowe. Spasowanie poszczególnych elementów jest dobre i zwyczajnie, nie mam się do czego tutaj przyczepić.

Mirage 10

W Mirage znajdziemy aluminiową, odkuwaną korbkę, pogrubiony kabłąk i bardzo szeroką rolkę prowadzącą. Całości dopełnia aluminiowa szpula główna. Brak zapasowej szpuli wykonanej ze stopu jest dla mnie jednak nieporozumieniem. W moim ulubionym Quartz Pro Spin druga szpula aluminiowa jest standardem, a są to przecież kołowrotki z tej samej półki cenowej. Czemu więc Robinson zaszczyca nas w tej kwestii zaledwie grafitem – tego nie pojmuję. W każdym razie – wielka szkoda. Co prawda zapasowa szpula grafitowa spisuje się dobrze, ale przecież nie o to tu chodzi…

Mirage 6

Lecz nawet zważywszy na wspomnianą wyżej niedogodność, nic nie jest w stanie zepsuć naszego pierwszego wrażenia po zakupie, zwłaszcza jeśli mamy już za sobą, kilkunastoletnie wędkarskie obycie. Gdy otworzyłem pudełko i zobaczyłem Mirage, przypomniało mi się bowiem dzieciństwo i wiele wspaniałych chwil spędzonych nad wodą, związanych w głównej mierze ze starymi Prexerami czy moim ukochanym Dewarem. Czar ten oczywiście prysł dość szybko, za sprawą nieporównywalnie lepszej pracy tej maszynki – już po jednym obrocie korbką dotarło do mnie, że mam do czynienia z nowoczesnym i zaawansowanym technologicznie kołowrotkiem, który jedynie z pozoru mógłby tkwić na muzealnej półce.

Mirage 8

Praca
Mechanizmy działają płynnie. Łożysko odpowiedzialne za blokadę obrotów wstecznych daje właściwy opór. Przekładnia jest silna – nie wydaje z siebie żadnych dźwięków nawet przy stosowaniu ciężkich główek (do 25 gram), wahadłówek czy woblerów z dużym sterem. Nawój zarówno w przypadku żyłki jak i plecionki to bajka. Mirage tworzy piękne, ciasne zwoje, nie ma tendencji do upychania linki pod spód, czego dowodem jest jej gładkie schodzenie ze szpuli.

Mirage 11

Hamulec ma bardzo duży zakres regulacji. W przypadku idealnego kołowrotka spinningowego, można przejść od największego do najmniejszego oporu, jednym przekręcaniem pokrętła hamulca o 360 stopni. W Mirage, aby osiągnąć ten efekt, trochę trzeba się natrudzić (około 540 stopni). Takie rozwiązanie ma jednak również swoje dobre strony i jeśli, traficie na naprawdę dużą rybę, z pewnością jej hol może przebiegać dzięki temu mniej chaotycznie. Na plus zaliczam również dość głośną terkotkę, która po kilku dniach nad wodą sprawia, że nie trzeba nawet sprawdzać siły oporu w trakcie regulacji hamulca. Stroimy go na słuch, niczym gitarę.

Mirage 9

Kabłąk zbija się przyjemnie, choć śruba za to odpowiedzialna , jest fabrycznie zbyt mocno dokręcona (albo przynamniej tak miało to miejsce w przypadku testowanego egzemplarza). W razie podobnej sytuacji, Waszym wybawieniem okaże się zwykły śrubokręt.
Na minus zaliczam natomiast, wykonany z surowego aluminium, uchwyt korbki. Owszem, wygląda on niesamowicie efektownie, ale jest zupełnie niepraktyczny i podczas deszczu – bardzo ciężko pewnie chwycić go w palce.

Mirage 4

Podsumowanie
Kołowrotek Robinson Mirage 3010 można nabyć, już za około 160zł. Jest to moim zdaniem cena dobra, z tendencją zwyżkową na bardzo dobrą, choć do miana tej drugiej, zabrakło jedynie wspomnianej już, aluminiowej szpuli zapasowej. Niemniej, jest to jeden z lepszych i ciekawszych kołowrotków ze średniego segmentu, który oferuje świetny stosunek jakości pracy oraz wytrzymałośc, względem ceny.

Komu polecamy?
W szczególności spinningistom, preferującym lżejsze oraz średnie odmiany spinningu szczupakowo-sandaczowego, a także boleniowego, zarówno w rzekach jak i jeziorach. Świetna wytrzymałość oraz wzmocniony korpus pozwalają korzystać praktycznie ze wszystkich, popularnych na polskich wodach, przynęt. Poza tym, rekomendujemy go wszystkim fanom wędkarstwa gruntowego – do lżejszego feedera (do 60g) oraz pickera. W razie potrzeby, Mirage świetnie poradzi sobie również przy spławiku, choć nie jest on oczywiście dedykowany bezpośrednio do metody odległościowej. W każdym bądź razie, jest to wszechstronna maszynka.

MOCNE STRONY SŁABE STRONY
+ dobra jakość wykonania – grafitowa szpula zapasowa
+ bardzo wytrzymała przekładnia
+ kołowrotek „uniwersalny”
+ rewelacyjny nawój żyłki i plecionki
+ konkurencyjna cena
+ świetnie stylizowany design

Artykuł Kołowrotek Robinson Mirage – oldschool w nowym wydaniu pochodzi z serwisu Test-Wędkarski.pl.

]]>
Robinson Tritium Pike Spin http://www.test-wedkarski.pl/robinson-tritium-pike-spin/ Thu, 21 May 2015 16:21:29 +0000 http://www.test-wedkarski.pl/?p=610 Przez ostatnie trzy tygodnie, mieliśmy okazję testować to szczupakowe wędzisko w praktycznie każdych warunkach – zabraliśmy je na głęboki zalew, płytkie jeziorko, mały strumień i dużą rzekę. W międzyczasie wyciągnęło kilka szczupaków i dało sobie nawet radę z przyłowem w postaci niewielkiego suma. Lecz na ile jest to sprzęt właściwy pod względem pracy i wykonania? […]

Artykuł Robinson Tritium Pike Spin pochodzi z serwisu Test-Wędkarski.pl.

]]>
Przez ostatnie trzy tygodnie, mieliśmy okazję testować to szczupakowe wędzisko w praktycznie każdych warunkach – zabraliśmy je na głęboki zalew, płytkie jeziorko, mały strumień i dużą rzekę.
W międzyczasie wyciągnęło kilka szczupaków i dało sobie nawet radę z przyłowem w postaci niewielkiego suma. Lecz na ile jest to sprzęt właściwy pod względem pracy i wykonania? Tego dowiecie się z poniższego artykułu. Zapraszamy.

IMG_4654

Charakterystyka ogólna serii
Robinson Triutium to, tak jak w przypadku opisywanego już przez nas Kinetika, średnia półka cenowa. Dysponując kwotą około 100zł, możemy wyposażyć się w większość wędek spinningowych oraz spławikowych z tej serii. Droższe, i to o wiele są natomiast, wędziska karpiowe i feedery Tritium – aby je zakupić, musimy odłożyć nawet dwa razy taką kwotę.
Opisywana wędka występuje w dwóch wersjach – testowanej 2,40, oraz 2,70m – obie charakteryzują się ciężarem wyrzutowym 10-30 gram.

IMG_4662

Design
Tritium Pike Spin to całkiem ładna wędka. Połączenie koloru czarnego z metalicznymi, zielonymi wstawkami, napisami oraz jasną, korkową rękojeścią, mile oddziałuje na oko. Smukły blank dodaje wędce uroku i charakteru kija wyczynowego. Pozytywnie zaskakujące i nad wyraz praktyczne, okazuje się nie zastosowanie lakieru na powierzchni blanku – jest on w dużej mierze matowy, dzięki czemu tak szybko się nie rysuje i nawet pomimo noszenia w pokrowcu z innymi wędkami, przedzierania się przez przybrzeżne krzaki i kilku upadków, kij od Robinsona po trzech tygodniach wciąż wygląda jak nowy.

IMG_4661

Wykonanie
Jakoś wykonania jest przyzwoita. Gdzieniegdzie można dopatrzeć się niewielkich niedociągnięć, jak chociażby minimalne przesunięcie niektórych przelotek w linii, w ramach górnej sekcji, które jednak nie wpływa na pracę wędki. Przyglądając się dokładnie stopkom, możemy w niektórych przypadkach dostrzec również delikatne przechylenie przelotek względem blanku. Mimo to, są one dobrze podparte i solidne.

IMG_4667

IMG_4670

IMG_4671

Tritium Pike Spin wyposażono w rękojeść z pełnego korka. Jest ona delikatnie profilowana, z niewielki przegrubieniem na środku, dzięki czemu dość wygodnie trzyma się ją podczas zarzucania.

IMG_4657

Dolnik jest dość długi, dzięki czemu daje pewne podparcie łokcia. Uchwyt kołowrotka nie należy do klasowych, lecz pomimo tego trzyma dość pewnie i nie odkręca się w trakcie eksploatacji wędziska.

IMG_4660

Dolną krawędź rękojeści charakteryzuje praktyczne, gumowe wykończenie. Dzięki niemu możemy bezpiecznie oprzeć wędkę w pozycji pionowej, bez obawy o uszkodzenie korka. Drugą zaletą tego rozwiązania, jest efektywniejsze łowienie z łodzi – przypadkowe uderzenia w dno naszej łódki są świetnie tłumione i nie odstraszają ryb.

IMG_4665

Łącznie dwóch składów trzyma ciasno – jest głębokie, przez co jeszcze bardziej usztywnia wędkę. Dla osób posiadających więcej niż jeden kij z serii Tritium, dla ułatwienia, każdy skład jest opisany.

IMG_4672

Praca
Po raz pierwszy w naszej dotychczasowej przygodzie z wędkarstwem spotkaliśmy się z tak sztywnym i topornym kijem. Jest to o tyle ciekawe, że testowana wędka wykonana jest z węgla IM7, który na ogół jest dość elastyczny (jak chociażby w testowanej przez nas jakiś czas temu wędce Kinetik Perch Jig). Jeśli w przypadku Tritium Pike Spin, można mówić o jakiejkolwiek akcji, to będzie ona raczej dotyczyła całej wędki, a nie jedynie pewnej jej części,  jak na przykład szczytówki. Zupełnie nie sprawdza się więc ona, przy łowieniu na przynęty miękkie. Jej tragiczne właściwości pracy, odbierają wędkarzowi całą przyjemność z finezyjnego łowienia.

IMG_4725

Pomyślicie pewnie teraz, że jest to wędka niewarta złamanego grosza, jednak nic bardziej mylnego.
Tritium Pike Spin to naszym zdaniem, jedna z lepszych wędek, w przedziale do 150zł, jeśli chodzi o łowienie na wahadłówki, obrotówki i woblery z dużym sterem. Jej sztywność sprawia, że spinningowanie na rzece czy głębokim jeziorze, z użyciem wspomnianych wyżej przynęt, jest przyjemne. Nie doświadczamy niepotrzebnego, miękkiego ugięcia, przez co brania są zdecydowanie lepiej wyczuwalne. Rezonans w tym kiju stoi na zaskakująco dobrym poziomie.
Co ciekawe, „na rybie” wędka zaczyna pracować zupełnie inaczej, dając ładne, paraboliczne ugięcie, choć w przypadku mniejszych szczupaków, hol przebiega dość sztywno i niepewnie – dopiero przy większym obciążeniu, ujawnia się potencjał tego kija i ma szansę wykazać się ona ogromnym zapasem mocy.

Podsumowanie
Tritium Pike Spin daleko do miana wędki uniwersalnej. Sprawdzi się jedynie podczas łowienia na dużych rzekach i głębokich jeziorach. Co więcej, jej słabe właściwości pracy nie pozwalają na jigowanie miękkimi przynętami. Dobrze obsługuje natomiast, również te cięższe, błystki i woblery. Na jej korzyść przemawia dobra jakość wykonania, przy stosunkowo niskiej cenie.

Komu polecamy?
Głównie wędkarzom lubiącym sztywne kije o mocno zredukowanej akcji – osobom preferującym cięższy spinning rzeczny. Jest to wędzisko spełniające wymagania amatorów – bardziej doświadczeni wędkarze, mogą w określonych sytuacjach odczuwać jego wady. Dobrze sprawdzi się, jako uzupełnienie wędkarskiej kolekcji – jako wędzisko przeznaczone do łowienia, tylko w określonych warunkach.

MOCNE STRONY SŁABE STRONY
+ dobra jakość wykonania  bardzo słaba praca
+ sztywny kij, dobry na większe rzeki
+ dość niska cena
+ ładny i praktyczny design
+ przemyślane wykończenie

# testy sprzętu wędkarskiego # wędka # wędzisko # szczupak # pike # Robinson # Tritium # Pike Spin # wędkarstwo # test # recenzja # opinia # 10-30 # 2,70m # porównanie # wybór wędki # wybór wędziska # nad wodą # oceny # użytkownicy # test produktów wędkarskich # test artykułów wędkarskich # komentarze # konkursy # spinning # spławik # grunt # testy wędkarskie # testy wędek # forum 

Artykuł Robinson Tritium Pike Spin pochodzi z serwisu Test-Wędkarski.pl.

]]>
Robinson Dakota 206 http://www.test-wedkarski.pl/robinson-dakota-206/ Mon, 30 Mar 2015 07:13:03 +0000 http://www.test-wedkarski.pl/?p=363 Biorąc na warsztat Robinson Dakota 206 nie spodziewaliśmy się po nim zbyt wiele. Ot kolejny, „uniwersalny” i tani kołowrotek, który zadowoli niewymagającego, niedzielnego wędkarza. Sprawdzi się przy spławiku, może i nie pęknie wpół przy holu jakiegoś średniego szczupaczka. No bo ile można oczekiwać od młynka za 70 złotych? Okazuje się, że całkiem sporo. A my, […]

Artykuł Robinson Dakota 206 pochodzi z serwisu Test-Wędkarski.pl.

]]>
Biorąc na warsztat Robinson Dakota 206 nie spodziewaliśmy się po nim zbyt wiele. Ot kolejny, „uniwersalny” i tani kołowrotek, który zadowoli niewymagającego, niedzielnego wędkarza. Sprawdzi się przy spławiku, może i nie pęknie wpół przy holu jakiegoś średniego szczupaczka. No bo ile można oczekiwać od młynka za 70 złotych? Okazuje się, że całkiem sporo. A my, już na wstępie przyznajemy, że czytając o Dakocie na stronach katalogu, zbyt łatwo popadliśmy w stereotypy.

1 start

Zacznijmy od tego, że Dakota już na pierwszy rzut oka robi wspaniałe wrażenie – jest zwyczajnie, i mówiąc wprost, bardzo ładna. Połączenie perłowego korpusu z czarną szpulą, wstawkami w korpusie oraz korbką, jest niesamowicie miłe dla oka i nadaje temu kołowrotkowi nowoczesnego designu, spotykanego na ogół w maszynkach co najmniej dwa razy droższych.

11068198_1240645289294664_1324513595_oSpasowanie poszczególnych elementów jest przyzwoite. Pomimo zastosowania „najzwyklejszego” grafitu, części przylegają do siebie bardzo ciasno, lecz nie na tyle, by pod wpływem nacisku wydawać nieprzyjemne dla ucha trzaski.

11032704_1240645249294668_1745315950_o

Świetne wrażenie robi również pogrubiony kabłąk, oraz wąski korpus typu slim-body. Dakotą można więc kręcić intensywnie i agresywnie, nie tracąc przy tym ani krzty przyjemności z łowienia.

11144640_1240645285961331_1255801397_o

W standardzie otrzymujemy główną szpulę, wykonaną z aluminium oraz zapasową, wykonaną z grafitu. Obie mają identyczną pojemność – 200 metrów żyłki o średnicy 0,20mm bądź 140 metrów 0,25mm.

Dakota

Dołączone szpule są bardzo lekkie i świetnie wyważają młynek sprawiając, że niezależnie od tego jaki rodzaj akcji oferuje nasza wędka, Dakota powinna stworzyć z nią ergonomiczny zestaw.

Nadmienimy tylko, że u nas 206-tka świetnie współpracowała z kijami o ciężarze wyrzutowym do 20g – zarówno wklejankami jak i wędkami o jednolitym blanku.

11136352_1240645342627992_1807473567_o

Teraz trochę danych technicznych. Mechanizm Dakoty działa na 5 łożyskach. Wyposażono ją dodatkowo w łożysko oporowe, które dość cicho i płynnie blokuje ruch wsteczny korbki.

11153643_1240645259294667_995185068_o

Hamulec również pracuje gładko, oddając z właściwym wyczuciem kolejne metry żyłki. To bardzo ważna cecha kołowrotka spinningowego (a z myślą o tej właśnie metodzie tworzono Dakotę).

11144884_1240645252628001_666160889_o

Kabłąk zbija się przyjemnie i całkiem cicho co pokazuje, że jest to kołowrotek o dobrej jakości wykonania. Spasowanie elementów wewnętrznych jest właściwe, choć nawet przy maksymalnym dokręceniu pokrętła, luz na korbce jest wyczuwalny.

11141689_1240645162628010_1911848101_o

Podczas dużych obciążeń, np. przy stosowaniu ciężkich wahadłówek, z przekładni wydobywają się delikatne szmery. Podobnie dzieje się podczas pracy w obfitych opadach deszczu. Pomimo tego kołowrotek działa sprawnie i dość płynnie. Z kolei gumowy uchwyt korbki pewnie trzyma się w dłoni.

11122196_1240645235961336_780685729_o

Używając dobrej jakości żyłki, nie powinniśmy doświadczyć jej skręcania, nawet przy zastosowaniu niewielkich średnic. W Dakocie zastosowano bowiem szeroką rolkę prowadzącą. Płynnie zbiera ona żyłkę, która przy dość równomiernym nawoju składa się w ładne zwoje i gładko schodzi ze szpuli, co przekłada się z kolei na odległość rzutów.

11067738_1240645272627999_1930939973_o

Podsumowanie

Dakota 206 to kołowrotek uniwersalny, który znajdzie zastosowanie w prawie każdej metodzie, choć jego ergonomia i sposób pracy wyraźnie wskazują na przeznaczenie do lekkiej metody spinningowej. Mechanizmy działają płynnie a ich spasowanie, stoi na dobrym poziomie. Poza tym, jest to dość ładna, naszym zdaniem maszynka, która wyglądem dorównuje modelom z dużo wyższej półki. Wspomniane wyżej, pojawiające się przy większych obciążeniach szmery, nie przekładają się na pracę kołowrotka. Można je łatwo wyeliminować – stosując odpowiednio większy model (Dakota 306) jeśli chcemy łowić cięższymi przynętami. 206-tka to z kolei idealny rozmiar na klenia, jazia, okonia i do delikatnego spinningu szczupakowego. Podobnie sprawdzi się przy spławiku i lekkim pickerze.

KOMU POLECAMY?
Głównie amatorom/wędkarzom o mniej zasobnym portfelu; każdemu kto ceni sobie jej ładny wygląd ponad właściwości pracy; do lżejszego spinningu czy chociażby spławika. 

Artykuł Robinson Dakota 206 pochodzi z serwisu Test-Wędkarski.pl.

]]>