Spinning kleniowy w zimie – co, gdzie i jak?
Zima – ten okres należy zdecydowanie do kleni. Nie ukrywajmy – nie każdy ma możliwość wędkowania na rzekach pstrągowych i nie każdy ruszy w pogoni za trocią. Praktycznie każdy z nas ma natomiast, dostęp do mniejszych czy większych rzek nizinnych, które mogą podarować nam pięknego klenia.
Dlaczego kleń?
Warto zadać sobie to pytanie, zanim w ogóle ruszymy nad wodę. W mojej opinii, kleń jest rybą niesamowicie waleczną i niezwykle trudną do przechytrzenia. Jest niezwykle ostrożny, bardzo płochliwy i nader wszystko – problematyczny w namierzeniu. Co więcej – potrafi on być nadzwyczajnie wybredny w przyjmowaniu pokarmu… Oj nie, w tym wypadku nie wystarczy jedna przynęta…
Gdzie szukać kleni zimą?
Zimą, głównie ze względu na przejrzystość, klenie schodzą na nieco głębszą wodę, choć nadal zdarza im się żerować przy samej powierzchni. Wybierają raczej miejsca o spowolnionym nurcie, ustawiając się za przeszkodami takimi jak chociażby zatopione drzewa, bądź w głębszych rynnach o wstecznym nurcie. Bardzo dobrze czują się również za przelewami, o ile występuje za nimi większa głębokość – tutaj mogą w pełni oddać się żerowaniu.
Co jedzą klenie zimą?
O ile latem, klenie z przyjemnością żerują na wszelkiego rodzaju owadach, o tyle zimą przerzucają się na pokarmy zdecydowanie bardziej obfite w białko, czyli krótko rzecz ujmując – narybek, lub ewentualnie larwy i skorupiaki. Latem, klenia możemy złowić praktycznie na wszystko – od kukurydzy, przez chrabąszcza, a na wiśni kończąc. Zimą, jedynym słusznym rozwiązaniem okazuje się natomiast spinning.
Na co łowić klenie zimą?
Najlepszym rozwiązaniem są niewielkie, kilkucentymetrowe woblerki, pracujące do głębokości 0,5 do nawet 2 metrów. Ważne, aby charakteryzowały się drobną akcją. W większości przypadków ich zakup wiąże się z wydatkiem rzędu kilkunastu złotych za sztukę. Dobrą propozycją z której sam często korzystam, są woblery Robinson Tronx. Ważą zaledwie 3,5g przy 4 centymetrach długości. Pracują na głębokości do 80cm i należą do grupy woblerów tonących.
Drugim sprawdzonym woblerem, jest pływający Strike Pro Magic Minnow w wersji 7-centymetrowej. Schodzi do głębokości nawet 3 metrów, więc bez problemu wyciągniemy z jego pomocą niejednego klenia z głębokiej rynny. Zaletą jest także fakt unoszenia się na powierzchni – dzięki temu możemy dotrzeć nim pod zawisy drzew, a spuszczając go z nurtem, osiągnąć nawet kilkudziesięciometrowe odległości.
Wybór wędki na klenia
To temat dość ciężki. Jaką wędkę wybrać – wklejankę, czy pełny blank? Ze względu na to, że mówimy o zimowych podchodach kleniowych, sugerują raczej pełny blank – ze względu na mrozy, będziemy korzystać z żyłek, a samych ryb nie szukamy przy dnie, tylko w toni. Pełny blank daje lepsze i szybsze czucie brania i sprawia, że istnieje większa szansa na to, że ryba sama usiądzie na kotwicy.
Optymalna długość wędziska kleniowego, to 2,40-2,70m. Co bardziej wprawieni, mogą pokusić się o coś nieco dłuższego. Najistotniejsza jest akcja – sugerują odpuścić sobie kluchowate wędki o akcji medium. Silnego, zimowego klenia, znacznie lepiej trzyma wędka o akcji med-fast oraz fast.
Ciężar wyrzutowy powinien oscylować w granicach do 20 gramów – będziemy łowić na intensywnie pracujące woblery, które w nurcie mogą zabierać spory zapas mocy wędkom dedykowanym do ultralighta, co przełoży się na gorsze czucie i brak „zapasu” do dobrego zacięcia.
Wybór kołowrotka
Najistotniejsze, aby prawidłowo pracował przy ujemnych temperaturach. Nie oznacza to, że musicie od razu kupować aluminiowy młynek z najwyższej półki cenowej. Równie dobrze, możecie połowić na stary kołowrotek wyposażony w kilka łożysk – grunt, żeby nie zawiódł was w krytycznym momencie. Płynnie pracujący hamulec jest dodatkową zaletą. Na szpulę nawijajcie żyłkę o średnicy 0,18-0,22, jeśli tylko temperatura spada poniżej zera. W innym przypadku, możemy pokusić się o plecionkę, choć osobiście, w przypadku kleni jej nie polecam.